- Eh...- westchnęłam ciężko.
- Co się stało? - zapytała Kaori. - Mam nadzieję, że cię nie wyrzucą.
Odwróciłam się na bok. Właściwie znudziło mnie leżenie i wstałam.
- Na szczęście nie. Ogólnie mam się od całej rodziny Mizuno trzymać z daleka. Dziwny ten świat - westchnęłam. - Pamiętam jak na początku nasze rolety nie działały, a jak już się dowiedziałam, gdzie trafiłam, to nagle wszystko naprawione i mogłam wychodzić poza rezydencję.
Kaori popatrzyła na mnie jak na głupka i zaśmiała się.
- Te rolety naprawdę się zepsuły i wymienili je na nowe. Jednak z tym wychodzeniem masz rację. Dopóki służąca się nie dowie, to nie może przekroczyć tego terenu.
Siedziałyśmy długo w milczeniu. Trochę patrzyłam na sufit, trochę na okno. Rozmowy kompletnie nam się nie kleiły. Nagle Kaori zerwała się z miejsca i złapała mnie za rękę.
- Chodź ze mną na miasto. Zanudzę się jak tak będę cały dzień siedziała.
Wyszłyśmy. Spacerowałyśmy głównie przy bogatej dzielnicy i zachwycałyśmy się sukniami. Zobaczyłam przed sobą dużą, groteskową rezydencję. Miałam wrażenie jakbym już ją kiedyś widziała. Pewnie dlatego, że podobne oglądałam w telewizji.
- Tutaj musi mieszkać ktoś naprawdę bogaty - rzuciłam.
- Raczej masz na myśli "mieszkał". To rezydencja rodziny Tokugawa, małżeństwo z jedyną ich córeczką. Pewnego dnia nagle zniknęli. Powiada się, że ktoś ich gonił i nagle wpadli w barierę, czyli jak zapewne już wiesz, tak się nazywa ta fioletowo-niebieska poświata. Właśnie wtedy pan Taisuke kazał jeszcze intensywniej jej strzec. Teraz w tej rezydencji mieszka babcia małej dziewczynki ze sługami, którzy dobrze pamiętają tę rodzinę. Eh...szkoda ich, ale życie toczy się dalej.
Popatrzyłam jeszcze chwilę na rezydencję i pobiegłam za Kaori. W dzielnicy dla średniej klasy zgromadziło się mnóstwo ludzi. Zaciekawione postanowiłyśmy się przedrzeć przez tłum. W centrum zainteresowania był starszy mężczyzna trzymany przez straż, a przed nim stał komendant. Mężczyzna próbował się wyrywać, lecz gdy zobaczył coraz większy tłum to zrezygnował.
- Isao Shiga, zostałeś skazany na przejście przez barierę za morderstwo Mako Dan - komendant dał znak strażnikowi, żeby otworzył przejście i dwóch podtrzymujących starca zepchnęło go w stronę poświaty.
Skazany dalej już sam poszedł. Widziałam jak wszedł w barierę, przeszedł parę kroków i zniknął.
- Ciekawe - powiedziałam do Kaori - czy oni rzeczywiście tam umierają.
Wróciłyśmy na bogatą dzielnicę. Strasznie ciągnęło mnie, żeby zapukać do tej groteskowej rezydencji, ale Kaori mi to wybiła z głowy.
***
Minął już rok. Potajemnie spotykałam się z Kaito i nasze uczucie zaczęło rozkwitać. Reszta zbytnio się nie zmieniła. Może oprócz tego, że zaczęły się przygotowania na ślub Ayano i Yukiteru. Udało mi się nawet raz go spotkać i okazał się być miły, więc zastanawiam się czy ten ślub to jego wola czy pana Mizuno. Nieważne, to i tak nie mój problem. Przez te przygotowania miałam mniej czasu dla siebie i nie mogłam się wyspać.- Dzisiaj masz wolne - oznajmiła mi ni z gruchy ni z pietruchy Michiru.
Dzień wolny...mam pójść spać czy może...Zrobię to drugie. Wyszłam na miasto i skierowałam się w stronę tej groteskowej rezydencji. Zapukałam i otworzyła mi służąca w wieku około 40 lat. Była na początku w lekkim szoku, jednak przyjęła mnie serdecznie.
- Przepraszam, ale już od tylu lat nie mieliśmy żadnego gościa. Pani Tokugawa będzie bardzo szczęśliwa - mówiła prowadząc mnie do salonu.
Zaczęłam się rozglądać, bo ten pokój wydawał mi się dziwnie znajomo. Podeszłam do kominka i przyglądałam się portretowi rodziny Tokugawa. Mężczyzna wyglądał dostojnie, kobieta elegancko i sympatycznie, a dziecko tak niewinnie. Nagle mnie olśniło, ten mężczyzna...to ta osoba z mojego snu, dziwne. Bardzo dziwne. Na kominku stała szkatułka z pozytywką. Otworzyłam ją i zaczęła płynąć piękna melodia.
- Brakuje mi tutaj takiej małej laleczki - palnęłam bez sensu. Nawet nie wiem skąd mi się to wzięło, czyżbym oglądała w przeszłości za dużo filmów?
Służącą na moment jakby wbiło w ziemię.
- Niemożliwe... panienka Michiko?
Zamknęłam pozytywkę. Skąd ona wie jak mam na imię?
- Jaka ze mnie panienka, jestem zwykłą służącą państwa Mizuno.
Pokojówka podeszła do mnie i zaczęła mi się dokładnie przyglądać. Robiła przy tym duże oczy, jakby odkryła jakąś sensacje.
- Kropla w krople...tylko dojrzała. P-panienko! - nagle mnie przytuliła i pobiegła wołając panią domu.
Do salonu weszła starsza pani. Jak na babcię trzymała się naprawdę dobrze, nawet w tym wieku nie brakowało jej klasy. Również podeszła do mnie jak wcześniej jej służąca i zaniemówiła na moment.
- To cud - uśmiechnęła się. - Moja wnuczka żyje.
Jaka wnuczka do cholery?!
Podobno napisałaś rozdział, który odpowie na większość moich pytających pytań. No i gdzie on jest? No tak serio?
OdpowiedzUsuńDobra, żarty na bok.
Ej no, miałam jakieś takie przeczucie, że ona to tam nie jest zwykłą służącą i że coś jest nie tak. Ale że się będzie spotykać z Kaito... nonono, tego się nie spodziewałam ;D Ale teraz chociaż zaczyna to mieć sens. Kaito nie może być ze zwykłą służącą. Problem w tym, ze Michiko nie jest zwykłą służącą :D a to w sumie już nie problem :D
Jestem ciekawa co, gdzie, jak, kiedy i po co :D I czy ten akcent z barierą był istotny dla opowiadania ;D
Masz wolne, to pisz!
No dokładnie, teraz nie powinno być żadnych problemów ze związkiem z Kaito :D a akcent z barierą to masz na myśli faceta, który został skazany czy z tym, jak zginęła rodzina Tokugawa? ;)
UsuńOba! Znaczy ten drugi to rozumiem, że zostanie wyjaśnione dlaczego tak się stało ze względu na Michiko. A ten skazany to nadal zagadka. Kolejna-.-
UsuńTen skazany to w sumie tylko taka atrakcja do rozdziału :D żeby sobie wyobrazić jak wygląda taka powiedzmy "kara śmierci" na tamtym świecie ;)
UsuńCoś tu pusto :<
OdpowiedzUsuń